Kard. Hlond w Rzymie i o Rzymie

„Przechodząc ulicami Rzymu, dźwigającego od lat 27 narzucone sobie jarzmo nowych panów, miło zawsze widzieć kościoły, kaplice i wiele starożytnych pałaców, noszących herby papieskie z różnych wieków. Świadczą one, kto był i jest starego Rzymu prawowitym monarchą. Herb nosi również pałac kwirynalski, aż do roku 1870 siedziba letnia Papieży, teraz zaś pałac królów włoskich. Rząd włoski nie odważył się dotychczas zerwać z niego herbów prawowitych jego panów, czym wszystkim dokonaną przez siebie grabież poświadcza.
Tu i ówdzie sterczą wiekotrwałe, po starożytnych Egipcjanach pozostałe obeliski, tryskają wysoko rozmaite fontanny, wznoszą się liczne świata pogańskiego a więcej jeszcze chrześcijańskiego pomniki, a gęsto rozsiane i z różnych pochodzące wieków napisy głoszą jawnie, że mimo zaboru przez triumfującą i ze swego gwałtu chełpiącą się rewolucję, miasto to jest miastem Papieży, stolicą nie Włoch, lecz Kościoła katolickiego, że co w nim artystycznie pięknego, przez Papieży zostało dokonane, a przeciwnie wszystko, co je szpeci i co mu nadaje szary wygląd miasta nowożytnego, zacierając urok, jaki bije z pamiątek historycznych, jest dziełem zaborczego rządu i panoszącej się sekty masońskiej.
Dziwnego wrażenia doznaje prawdziwy katolik, gdy przeszedłszy Tyber i minąwszy zamek św. Anioła, spostrzega naraz przed sobą kościół św. Piotra i przytykający doń pałac watykański. Serce zaczyna bić mocniej w piersi, a najmilsze uczucia przenikają duszę. Tutaj przebywa Ojciec chrześcijaństwa, tu jego stolica, tu ześrodkowuje się wszystko, co jest najdroższym, co zawsze będzie najświętszym dla każdego prawego, Boga i Kościół Chrystusa szczerze miłującego katolika.”
Z listu kl. Augusta Hlonda [źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa].

